może to nie Bunuel, choć widać pewne nawiązania do "Mrocznego przedmiotu pożądania", ale widać, że reżyser czuje surrealizm, nie jest pretensjonalny, nie przekracza granicy kiczu, który w surrealizmie łatwo przekroczyć - Ci najlepsi opanowali balansowanie na jego krawędzi.
PS. Wbrew niektórym głosom, w surrealizmie nie wszystko ma swoje drugie dno i dopatrywanie się niego w każdej nie do końca zrozumianej scenie jest po prostu bez sensu...